Bycie
Emigrantem to rozległe i głębokie doświadczenie. Życie Emigranta to złożony,
niekończący się proces. Trudno jest to rozmienione na drobne życie wydobyć z
głębokich pokładów, ująć w całość i ubrać w słowa.
Życie Emigranta
to wiele żyć jednocześnie... albo życie w innym wymiarze.
To są
tęsknoty niezaspokojone i świadomość, że nie da się już ich zaspokoić...
Tęsknota...
za domem... Ale gdzie jest Dom?
Na początku
Emigrant wie – tęskni za krajem rodzinnym, za domem w Polsce.
Wkrótce
miejsce tęsknoty wypełnia się wrażeniami z nowego świata. Emigrant pozwala sobie na zachłyśnięcie się nowym
życiem. Nowym światem, lepszym, łatwiejszym... Robieniem zakupów bez zwracania
szczególnej uwagi na ceny. Wypłatę błyskawicznie przelicza w głowie na
złotówki, a uzyskana przez pomnożenie kwota robi wrażenie! Wolne dni od pracy
Emigrant przeznacza na zwiedzanie nowego,
pięknego kraju. Nie może się doczekać kiedy to wszystko opowie znajomym.
Czas szybko
mija i nie wiadomo kiedy nadchodzi czas urlopu. Jest podekscytowany podróżą do
Ojczyzny! Cóż za radość! Kupuje wszystkim prezenty, nie żałuje na nic. Emigrant
wyobraża sobie te przyszłe wspaniałe spotkania z przyjaciółmi, ze znajomymi...
Szczęśliwy
ląduje na rodowitej ziemi. Po wyjściu z lotniska trochę się dziwi, że
napotykani ludzie nie uśmiechają się, ale to nic, jego radość wystarcza za
wszystkich!
Pełen
kipiącego entuzjazmu, w objęciach z bliskimi, jedzie w Polskę, ciesząc się
widokami jak dziecko.
Urlop mija w
zastraszającym tempie!
Gdzieś, w
przebłyskach podświadomości Emigrant zdaje sobie sprawę, że lecąc do Polski,
czuł radość powrotu do domu...
Ale on nie
wrócił, on przybył tylko na chwilę...
Podczas
spotkań, słucha rozmów z dziwnym uczuciem. Rodzina czy też znajomi planują
jakieś spotkania, jakieś wyjazdy za tydzień, dwa lub za miesiąc...
W pewnym momencie rozmawiają już poza nim, nie
biorąc go pod uwagę, bo przecież już wyjedzie, już go nie będzie.
- Nie będzie
mnie – myśli Emigranta przesuwają się też jakby poza nim... Czuje się
niewidzialny, ale nie dostrzega w tym nic zabawnego.
Pora wracać
do siebie. DO SIEBIE?! Przez pierwszy
tydzień po powrocie wszystko w nim krzyczy – CO JA TU ROBIĘ?!
Czuje
wyobcowanie. Czytając o tym wcześniej, nie wiedział, że to boli...
Żeby nie
zastanawiać się nad trudnymi pytaniami, rzuca się w wir pracy. Bierze wszelkie
możliwe nadgodziny, nie ma czasu myśleć. Siłą rzeczy Emigrant oswaja się.
Spotyka coraz więcej rodaków. Wymieniają poglądy, spostrzeżenia, dają sobie
wzajemne rady odnośnie załatwiania różnych spraw. W grupie rodaków Emigrant
czuje się najlepiej i nabiera nadziei na nie do końca sprecyzowaną przyszłość.
Tymczasem kolejna wymarzona wizyta w Polsce. Pobytowi towarzyszy ogromna
mieszanka uczuć. Radość Emigranta gaszona jest raz po raz. Starzy znajomi jakoś
się rozmywają. Nie mają czasu albo mają
jakieś inne plany. Emigrant czuje się zbyteczny, odrzucony. Myślał, że
wszystko będzie tak jak w chwili jego wyjazdu, ale przecież życie idzie do
przodu, tylko że on nie bierze w nim udziału... Wytwarza się pustka,dół... W miejscowym sklepie przy robieniu większych
zakupów, zauważa zawistne oko niektórych osób, czasem słyszy komentarze, że
chwali się kasą, a tu ludzie ciężko pracują.
Jest mu źle.
Ludzie zazdroszczą mu, że ma pieniądze, a przecież on też ciężko pracuje,
bardzo ciężko... Ludzie w jego kraju nie rozumieją go.
Tak tęsknił
do tej swojskości, a tu patrzą na niego jak na obcego...
Wyobcowanie
we własnym kraju... to boli jeszcze bardziej...
Nadchodzi
koniec wakacji i czas odlotu. Emigrant nie potrafi sprecyzować co czuje, nie
wie gdzie jest jego Dom... Już nigdzie nie czuje się u siebie... Po prostu
mechanicznie czeka na samolot. Obserwuje żegnającą się rodzinę. Dziewczynka
dziesięcio - może dwunastoletnia trzyma ramionami ojca z całych sił, a jej ciało
wstrząsa szlochem rozpaczy. Matka próbuje ją pocieszać, bo ojciec musi już iść
do odprawy...
Nasz
Emigrant odwraca głowę, w której tłuką się myśli – za jaką cenę kupujemy pracę,
lepsze materialne życie...